Bajka o Raju
niech wieczność przyjdzie, choćby dzisiaj.
Nawet nie mrugnę ani szryftnę,
boso, w te pędy będę hyziać.
Niech aniołowie szarpią struny,
niebiańskie pieśni wiatr poniesie.
Może zanucę res communis,
raz się poświęcę… niech tam będzie.
W końcu wyczochram lwa za grzywę,
bez strachu wilkom psst na ucho
szepnę, że dzikość - quantum libet
tam jest, gdzie miłość, tam, gdzie ufność.
Słońce mi wcale nie przeszkodzi
w wietrznej wędrówce po Edenie.
Ja wolę ciepło, stronię od zimn,
ale czy dmucha w chmurach*? - nie wiem.
I się nie martwię przeludnieniem,
bo w Niebie tłoku brak jest przecież.
Ten kto tam trafi - poszaleje
po wszystkie czasy. Nie jak w piekle.
Bez bólu, trosk i ponaglania
szczęście uprawiać móc forever…
Zapomnieć czarta mam też zamiar.
On jest przegrany. Wielbi siebie.
Nie mam objawień lecz nadzieję,
(nawiasem mówiąc - Boga czczę).
W księdze żywota - act directe.
Tak. Chcę do Raju.
Monika El.
To taka "zaczepka" do wiersza Czarka Płataka
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,jFx0z0UHcScdztGX