Rozpoetyzowanie
w sobie tylko znanych smutkach
pozamykać na spust umysł
i nie czekać więcej jutra
wpół profilaktyczną ciszę
niczym wzgórze melancholii
wznoszę ponad śmierci mitem
ta o nikim nie zapomni
więc tak szczuje dniem i nocą
odbierając radość z życia
jestem - tylko nie wiem po co
skoro w żółwim tempie znikam
kiedy już się mną nasyci
tym bezsłownym szeptem modlitw
wywołanym z różnych przyczyn
zdołam się od mroku odbić
i przez moment znów odetchnąć
bezgranicznie oddam serce
tej co definiuje piękno
to jest najprawdziwsze szczęście