Ktoś mi dziś poobrywał pióra...
Odrosną. Wiem, że odrosną,
a jednak czuję się nie najlepiej.
Ktoś mi poobrywał pióra w skrzydłach,
połamał je i rozrzucił wokół serca.
Krwawi nadzieja.
Ktoś zupełnie głupio zadał mi znienacka cios
sztyletem między żebra. Przeżyję,
choć na kolana padłem w bezsilności.
Pozbierałem łzy suche
i usiadłem w kaplicy naprzeciw Boga.
Objęła mnie ramionami cisza.
Więcej mi nie trzeba. Cisza jest święta.
W ciszy dzieją się cuda.
Tobie ufam!
Tobie ufam!
Tobie ufam!