Wiersze ubrane czasem
czym jest w cudzie istnienia.
Czy to myśli są mną?
Może słowa, które znasz z mych ust?
A może w duszy mam to zapisane?
Albo to ciało wie najlepiej?
Wyjmuję kartkę i czekam
a w Trzcielu, choć tego nie wiedzą,
piszą piękne wiersze,
ubrane czasem w spodnie,
a czasem w sukienkę,
— piszą je myśli codzienne,
takie zwykłe i zmienne.
I choć sens istnienia gubi się
z braku chcenia,
one nie zważają na nic
i mówią między wierszami.
Tam, gdy cisza starzeje się coraz bardziej,
myśli ujawniają się jawniej
i to często przed mostem, który łączy dwa,
dwa światy tajemnicze: codzienność i wieczność.
Do pióra wciskam wkład z atramentem
i jakby od razu tajemniczym zaklęciem
przywołany rozważam, kim jestem...
A w Trzcielu, choć tego nie wiedzą,
piszą piękne wiersze,
ubrane czasem w spodnie,
a czasem w sukienkę,
— piszą je myśli codzienne.
Piszą chcąc być sobą niezmiennie!