Nasłuchuję twoich odgłosów
będąc tak blisko ich źródła
jak wielu przede mną
ale jak żaden
ja naprawdę je słyszę.

Dźwięków niezwykle nieśmiałych
niewinnych, wycofanych
pełnych niepewności, która
ulatnia się z każdym kolejnym ruchem.

Twoja szyja podkrzykuje gestem
staje się nasza
moja (?).

Wilgotną wargą przemierzam spokojnie jej prawą stronę
zahaczam o okrągły kolczyk, a on zdaje się spadać
jakby celowo
by zrobić miejsce dla moich ust
które przemieszczają się
z dołu do góry
coraz wyżej.

Spoglądam na Ciebie ukradkiem
za każdym razem
gdy ponownie znajdujesz się w zasięgu mojego wzroku
ale Ty nie możesz tego widzieć
oczy masz zamknięte, przeniosły się
w zupełnie inne miejsce
nie chcą patrzeć
nie ze strachu
widzą, co czujesz
nie chcą
przeszkadzać.

Zdejmuję Twoje włosy z ucha
które pachną
jak Ty
czyli najpiękniej
jak tylko mogłoby się wydawać.

Oddycham przy tym delikatnie
a melodia pracy moich płuc
czyni Cię już całkowicie bezradną i zdecydowaną
jednocześnie.

Zaczynasz nabierać powietrze w nozdrza
które przybyły na ratunek
gdyż Twoje usta stały się
całkowicie niezdolne do działania
są zamknięte
nieruchome.

Widząc to, zaczynam przesuwać po nich swoje palce
raz wolniej
raz szybciej
najpierw lżej
potem mocniej.

Tracisz kontrolę nad głową
odchylasz ją bezwiednie w obie strony
jakoby błagając tym ruchem
bym dotykał Cię dokładniej
wszędzie
byś poczuła wszystko to
czego doświadczyłaś już przed chwilą
raz jeszcze
i znowu.

Twoje powieki zaczynają drgać
oddech staje się coraz głębszy
palce
powoli ciągną nici materaca
który w tym momencie
jest naszą prywatną sferą sacrum.

Obserwuję Twoje ciało
daje mi znaki
Twoje nogi
uginają się w kolanach
potem prostują
ocierając się przy tym o moje
odpływasz.

Próbujesz powstrzymać je rękoma
ale te
mają już inne plany
i ani myślą puścić wolno ciało, które oplatają
trzymają je wręcz coraz śmielej.

Prawą dłonią masuję tył Twojej głowy
muskając przy tym usta
lewą zaś krążę wokół piersi
które
im bardziej się zbliżam
stają się coraz twardsze.

Szybko zaczynam je całować
przejeżdżając rękoma po obu stronach ciała
czuję podniecenie i ból
odkąd zaczęłaś wbijać paznokcie w moje ramiona.

To przyjemny ból, który rośnie
im dalej się posuwam
a słony pot naszych ciał
zaczyna już wpływać do pierwszych
póki co jeszcze łagodnych
szram na moich plecach.

Twój brzuch pulsuje jak nigdy dotąd
jak szalony
wzbija się
ponownie osiada na materacu
a Ty ruszasz się już tak gwałtownie
że wraz z nim do góry ucieka również głowa.

Im mocniej zaczynam Cię dotykać
tym bardziej kurczowo trzymasz się mojej skóry
teraz już również zębami, które
nie wiedzieć kiedy
wbiły się w moje ramię
neutralizując skutecznie
niekontrolowany ruch Twojego ciała
zagłuszając
tym razem już wyraźne i odważne jęki
które przechodzą w krzyk
i trwają
dopóki nie zatrzymujesz ich zmęczonymi już dłońmi.

Z wrażenia po raz pierwszy otwierasz oczy
energicznie przyciągasz moją głowę do swojej
patrzysz głęboko
z częstymi przerwami
przy kolejnych, jeszcze śmielszych
posunięciach naszych ciał.

Oddajemy się sobie całkowicie
bezgranicznie
próbujesz pochwycić moje włosy
ale są zbyt krótkie
ponownie więc wbijasz się w skórę.

Zaczynasz przejmować kontrolę
przy tym
z wielkim trudem
wykrztuszasz z siebie
bym-
bym nie zwalniał
eliminując każdą chwilę przestoju
gwałtownym ruchem ciała.

Odpływam
próbuję zaplanować, co dalej
nie potrafię
nasze ciała zaczęły współgrać
w pełni automatycznie
nie wiem
czego mogę się spodziewać
nie-
samowite.

Wybuch emocji
wariacja zmysłów
nieosiągalne dotychczas tempo odruchów
wojna spojrzeń pożądania
uśmiechów pełnych euforii
rozkosz…