ostatni
to przepalone sadze niczym czarne muchy osiadły w kącikach oczu
nie pocieraj rąbkiem fartucha bo zatrzesz
już dwa razy uśmierciłaś tego który kochał
raz kucając pod miedzą wydałaś na świat syna
grzebiąc go w wilgotnej ziemi nieświadomie przypieczętowałaś los ojca
druga śmierć przyszła gwałtownie
rozdzierając cienką koszulę
tam gdzie lżejsza fastryga postrzępiona na udach
ślad po nierównej walce na życie po życiu
może z kimś przetańczysz od drugiego początku do szczęśliwego końca
aby w ostatniej godzinie móc powiedzieć
wygrałam