W amfiteatrze życia
Wyuczone w szkole
I u babci na kolanach
Kwestie nie chcą przejść przez gardło
Audytorium milczy skrępowane
Ciągle ktoś wchodzi i wychodzi
Drzwi się nie zamykają
Kurtyna opada- antrakt znaczy przerwa
Elegancki jegomość podaje mi brulion
Na okładce jakby drzewo
Chyba owocowe
- życie to jest teatr mów to co tu napisane
Uczę się złotych myśli
Smakują śliwkami
Wychodzę na scenę
- dekalog? Cóż po nim?
- bóg to Ja
- używaj życia codziennie
- stawiaj na swoim
- bierz co chcesz
- brat przeszkadza? Pozbądź się go
- miłość? niepotrzebne przywiązanie
Gawiedź szczęśliwa, klaszcze
Jedna osoba
Na końcu
Pewnie recenzent
Ręce chowa w kieszeni.