Jumeirah, Brzeg Duszy
Wygrzebałam wszystkie resztki i pozostawiłam je -
za sobą.
Piasek jego obietnic lśnił wabiąco, a fale słów muskały brzeg z czułością pozorną -
Jak Dalia, zbierał ufność, by rozsypać ją w proch pocałunkiem.
Dwie palmy już szumią nad jego głową, dwie nowe plaże, gdzie rozłożył swój namiot stałości.
Przepowiednia wieści niosła o tym w muszlach porzuconych.
A byli tacy, co szeptali jak przypływ, niosąc na grzbiecie fal sekret, co miał pozostać głęboko.
Zachód słońca barwił wtedy niebo na purpurowo i szaro,
kiedy błądziłam po mapie jego myśli, po wydmach jego nastrojów zmiennych.
Czasem w tej podróży zjawiał się miraż, nieurodzajna burza niemiru i cieniów zgnębienia
które kładły się na jego piasku ołowianym całunem.
Czułam ów frasunek, niemoc ducha, jak echo dawnych przypowieści.
A teraz? Teraz patrzę, jak jego dwa widnokręgi płoną spokojnym chłodem.
Paradoks fal uczy, że nawet największy ruch ustaje.
A dusza, naznaczona przypływami jego bliskości i odpływami obojętności,
odkrywa własną, niewidzialną linię brzegową.
Ta podróż w jego głąb była nurkowaniem bez dna, gdzie perły obietnic zmieniały się w ostre kamienie żalu.
Złudzenie raju skrywało fatamorganę pustki.
I teraz oddalam się, niosąc w sobie pejzaż, który nie zmieści się w żadnym atlasie wspomnień.
Wiersz Miesiąca
Zaloguj się, aby móc zagłosować na Wiersz Miesiąca.