* (jestem drzewem...)
jestem drzewem
pazurami sztućców
wbijam się w niebo
rozszarpuję chmury
i białe
szare
plastry
lecą
na twarz
dobrze że żyję w czasach, kiedy
krople nawilżające
można kupić w aptece
dobrze ?
mam zdrewniałą nogę
i czasem bardzo trudno mi
wyjść z domu
jestem drzewem
które nie reaguje na pory roku
nie złoci się
nie zielenieje
drży, przy większym wietrze
przechodnie potykają się
o upadłe gałęzie
kiedyś było mnie więcej
ubierałem koronę
na dyskotekę wiosny
później sypały się kasztany
dla smakoszy pożywne
wypuszczałem nowe pędy
w pistacjowych sukienkach
ssałem lizaki
stroboskopowych słońc
odradzałem się
w deszczu
po burzy
spotkaniu z drwalem księżyca
miałem gromadkę dzieci
i patrzyłem, z czułością
jak karmią wiewiórki
teraz tu stoję
i nic nie mówię
tylko czuję, jak przebiega mnie
dreszcz
mrówek
a chmury niczym dziurawe parasole
mojej winy
przepuszczają deszcz
teraz jestem drzewem, ale kiedyś
biegałam wśród gwiazd
i nikt nie mógł mnie zatrzymać
– nawet dłonie rozbijające szkło pod stołem
którym gładziły moje łydki
rozrzucałam krzesła
i zmieniałam lokal
zawsze było ich za dużo
na jedną noc
na porę roku
zapowiadającą nowy świt