postrzelony Anioł
swego Anioła
kroczymy razem
w przeciwną stronę
bez znieczulenia
oczy zdradzają
to, jak nasz świat
dziś postrzegają
słońce przesłania
spojrzenie lata
twarda jak kamień
trzymana sztywno
w zmarzniętej dłoni
przenika dreszczem
lufa przy skroni
słychać bez słów
żal i tęsknotę
na spacer wyszły
myśli bez twarzy
stoję pod ścianą
na rozstrzelanie
robię, co każą
nie mam już siły
aby pozbierać
wszystko do kupy
ogień się pali
rosną korzenie
w ziemi głęboko
prysło marzenie
szczęśliwym dniem
będzie dla mnie ten
kiedy odnajdę
w sobie odwagę
aby odpuścić to
czego już w życiu
nie zmienię