Panna M-Ela-ncholia 1
przydarzyło
takie niezapowiedziane
spotkanie w zaułku ponurym
na autostradzie życia
w ogrodzie pięknym
wczesno letnim
lub późno wiosennym
jak zwał tak zwał
ten dziwny traf
przyszłaś i zostałaś
smutkiem moim zauroczona
który zamieniłaś w inne słowa
niby o tym samym
lekko zawoalowanym
łza w oku
nie jest już wodospadem rozpaczy
przeistoczyła się
przez Twoje pocałunki
w deszcz letni
ciepły i piękny
Nadałem Ci imię
tylko takie dla nas rozpoznawalne
Panna M-Ela-cholia
teraz jesteś tylko moja
tylko w moich snach biegasz bosa
jak jestem ja ta rosa
po której stąpasz
słowami
marzeniami
dotykam Cię ustami
wzrokiem przytulam
z ramion nie wypuszczam
świat za murem
związany sznurem
nie przeszkodzi nam
w tym śnie trwać
byliśmy
jesteśmy
będziemy
nie znikniemy